Miodem płynące – manifest międzygatunkowej solidarności
Starożytny sceptyk Ainezydem pytał, skąd właściwie wiemy, że świat jest taki, jakim postrzega go człowiek? Skąd wiemy, że postrzeżenie istoty innego gatunku, nie jest bardziej adekwatne? Na czym opieramy przekonanie o nadrzędności ludzkiej perspektywy? Chociaż tak naprawdę nie mamy do tego żadnych podstaw, uzurpujemy sobie prawo do narzucania struktury naszego postrzegania oraz wypracowanej przez nas siatki pojęć temu, co nas otacza. Wygodnie umościliśmy się w humanistycznym paradygmacie, dumą napawa nas myśl o tym, że jesteśmy miarą wszechrzeczy. Wyjście poza granice takiego myślenia, jest niezmiernie trudne. Wymaga zakwestionowania wielowiekowej tradycji, być może nawet większej części dorobku ludzkości i przekonania o tym, że człowieczeństwo samo w sobie jest wartością.
Cykl prac Stanisława Bracha „Miodem płynące” wyrasta z zupełnie innego sposobu myślenia: artysta nie tyle tworzy, ile raczej współtworzy z istotami nieludzkimi, szanując ich pracę i sposób funkcjonowania w świecie. Jego prace te są manifestem solidarności z owadami, bez których ekosystem naszej planety – jak dowodzą uczeni – skazany jest na zagładę. Samym pszczołom zawdzięczamy dużo więcej niż tylko miód, ale 1/3 tego, co jemy. W sytuacji, w której są coraz bardziej zagrożone i jest ich na Ziemi coraz mniej, nieustannie powinniśmy przypominać sobie o tym, jak bardzo są ważne.
Stanisław Brach pokazuje nie tylko piękno pszczelich wytworów, lecz zwraca również uwagę na kruchość ich życia. Jest w działaniu artysty międzygatunkowe porozumienie i empatia, przekładające się na prace, które nie tylko nie ingerują w egzystencję pszczół ani ich samych nie przekształcają w podporządkowany człowiekowi przedmiot, ale włączają je jako sprawczynie w proces kreacji.